Właśnie sobie zdałam sprawę, że od momentu kiedy zaczęłam przemianę tego pomieszczenia, minęło osiem miesięcy, a nawet nie jestem bliska ukończenia projektu. To nic, że w tym samym czasie, wzięłam się za pralnię, spiżarnię, sypialnię, przedsionek i kuchnię ;p ehhh
Najpierw chciałabym Wam pokazać jak przed zmianą wyglądało to pomieszczenie o bliżej nieokreślonej funkcjonalności. W tym pomieszczeniu było wszystko i nic, szafa, wieszak z ubraniami, suszarka i inne sprzęty, ogólnie śmietnik, którego nie miałam czasu uporządkować od kiedy się wprowadziłam. Macie takie pomieszczenia w domu? Jak na nie patrzę to słyszę dźwięk, jakby ktoś paznokciami po tablicy drapał 🙂
Pokój dosyć trudny, duże skosy, nieporęczna wnęka także ze skosem, bardzo dziwny kształt pomieszcznienia, który pokażę Wam na rzucie z góry.
Wybaczcie mi proszę zdjęcia „przed”, są zrobione telefonem.
Oto proszę, przedstawiam Wam… żółty pokój – werble – ta daaaammmm:
1. Skośna, dosyć głęboka i ciemna wnęka.
2. Wnęka nr 2 przy wejściu – płytka i podłużna. (z praniem – wybaczcie:)
3. Ściana na przeciwko wejścia, na której stała nieduża szafa.
4. Skosy z oknami i lustro postawione, aby było.
5. Widok ze schodów na szafę i widać na niej moją toaletkę.
6. Toaletka.
W lipcu zrobiliśmy malowanie. Na jednym ze zdjęć powyżej widać, że testowałam różne odcienie szarości, na szczęście nie było ich 50 🙂 Ostatecznie stanęło na kolorze Stalowy Świt z LuxDecor i jestem bardzo zadowolona. Kolor nie jest za ciemny, ani za jasny, coś dla tych, którzy szukają szarości idealnej.
Poniżej zdjęcia po odświeżeniu pokoju (lipiec 2014):
Pokój wizualnie zrobił się większy. Niestety, wrzucałam do niego coraz to nowe znaleziska i materiały do DIY „tylko na chwilkę” 🙂 i tak to wyglądało w grudniu:
Postanowiłam więc, mimo ograniczonych środków, zagospodarować pokój chociaż w minimalnym stopniu.
Zaczęłam od określenia funkcjonalności. Z racji tego, że brakowało mi miejsca do pracy, a większość materiałów i tak już leżała porozkładana w całym pokoju – zapadła decyzja – biuro.
BIURKO – początkowo miało być pływające (ciągła płyta od ściany do ściany), ale konstrukcja jednej ze ścian – z płyty kartonowo-gipsowej – stawiała 3m biurko pod znakiem zapytania, a wycena pod wymiar brzmiała 1 800 PLN. Moim zdaniem zdecydowanie za drogo, zdecydowałam się na opcję alternatywną, mniej ingerującą w otoczenie (bo przecież mogę zmienić zdanie i postawić biurko na środku ;p) – dwa biurka złożone z dwóch kozłów ODDVALD z IKEA oraz blatu LINNMON 120×60 na wysoki połysk.
Skośna nieporęczna wnęka została wzbogacona o oświetlenie punktowe i komodę SPRUTT z IKEA, która pomieściła wszystkie moje pędzelki, farbki, tasiemki i narzędzia, a mimo wszystko mam nadal pełno miejsca do zagospodarowania. Zakup w pełni trafiony.
P.s. mówiłam Wam już jak lubię skręcać meble z IKEA? 🙂 Zabawa jak puzzle tyle, że dla dorosłych. Złożenie komody było wyjątkowo proste, a rezultat – jak dla mnie – bardziej niż satyfakcjonujący.
Wąską wnękę przy drzwiach wypełniła komoda ze szklanymi drzwiami i półka CD jako nadstawka. Ozdoby tymczasowe, aby nie było zbyt pusto.
Ile mnie to wszystko wyniosło?
szafka SPRUTT – 339 PLN
2x blat LINNMON – 59 PLN
4x kozioł ODDVALD – 40 PLN
lampka FORSÅ – 59,99 PLN
kosz miedziany H&M – 29,90 PLN
Farba Lux Decor Stalowy Świt (5l) – 76,90 PLN
(bardzo wydajna została mi 1/2 opakowania)
szara komoda sosnowa – przeniesione z innego pokoju.
RAZEM: 783, 79 PLN
Tak oto powstała szara baza pod mój pomysł zaaranżowania domowego biura, który pokażę Wam w następnym poście 🙂
Do zobaczenia!